Nasze urlopy zawsze spędzaliśmy na rowerach. Dlatego decydując się na wyprawę jednośladami wiedzieliśmy, jakie ograniczenia nas czekają pod względem bagażu. Ale czym innym jest wziąć dwie koszulki na zmianę i po powrocie rzucić je w kąt, aby założyć nową, wyprasowaną bluzkę a czym innym musieć nosić ciągle te same ubrania. Albo kosmetyki… nie każdy z kosmetyków można zabrać, bo jest zbyt duży lub zbyt ciężki, ale na urlopie to nie problem, bo w domu czeka na Ciebie półka z ulubionymi kremami i perfumami, do których za chwilę wrócisz. A przy takim długim wyjeździe? Dla mnie spakowanie się na roczną wyprawę to było nie lada wyzwaniem. Co wziąć, żeby było lekko i dobrze?
Kosmetyki
Oczywiście szampon i mydło – zamiast żelu pod prysznic. Jest trochę bardziej wielofunkcyjne niż żel, a do tego lżejsze i można w nim przeprać ciuchy. Ekwipunek na wyprawę rowerową powinien więc zawierać obie te rzeczy.
Olejek – do nawilżania skóry. Udało mi się zdobyć taki 3 w 1, do twarzy, ciała i włosów. Będzie musiał zastąpić wszelkiego rodzaju kremy i balsamy. Jego dodatkową zaletą jest to, że jest w lekkiej, plastikowej buteleczce.
Peeling – pozwolę sobie na odrobinę szaleństwa i zabiorę ze sobą peeling, który dostałam w torebce strunowej. Jest lekki a przyjemnie będzie czasem podarować sobie odrobinę domowego luksusu, gdzieś na końcu Europy ;).
Pomadka do ust – obowiązkowa pozycja. Moja jest z filtrem UV, więc na słoneczne dni będzie idealna.
Pumeks – może się przydać by wyszorować swoje pięty pod prysznicem;)
Antyperspirant – oczywiście musi być. Chociaż niestety, choćbym się wykąpała w dezodorancie, po całym dniu jazdy na rowerze, w dodatku w ciepły dzień, człowiek pachnie jak pachnie ;) ale biorę. Przynajmniej dla zachowania pozorów ;). Wyprawa rowerowa wymaga pewnych poświęceń!
Dodatkowo, dla przyjemności, pozwolę sobie zabrać dwie małe fiolki z perfumami (po 5 ml) oraz tusz do rzęs. Być może użyję go tylko parę razy, ale kupiłam taki mały i lekki, chcę mieć możliwość użycia go, gdy najdzie mnie taka ochota :).
Odzież
Z ubraniami był największy problem. Trzeba było wziąć mało, ale nie za mało.
Kurtki – puchowa, na zimne wieczory. Pakuje się do własnej kieszeni, więc jest niewielka, a może być bardzo przydatna. Oprócz tego kurtka przeciwdeszczowa.
Ciepłe bluzy – biorę tylko jedną, która jest czymś w rodzaju polara oraz drugą - „narzutkę”, typową odzież „na miasto”. Narzutka przyda się też, kiedy będę musiała osłonić ramiona wchodząc do jakiegoś kościoła.
Bluzki z krótkim rękawkiem – bawełniane cztery sztuki a rowerowych dwie. Plus dwie koszulki rowerowe na ramiączka i dwie z długim rękawem. Każde z nas pozwoliło sobie również na cienką, niegniotącą się koszulę z kołnierzykiem. Na wszelki wypadek, kiedy zapragniemy być bardziej eleganccy.
Spodnie – takich „na miasto” zabieram trzy pary. Jedne cieniutkie z odpinanymi nogawkami (wspaniały, choć antyseksowny wynalazek), dzięki czemu mogą być krótkie lub długie, kiedy trzeba. Drugie przypominają jeansy, ale wykonane są z leciutkiego materiału. Trzecie bawełniane, które można podwijać do kolan.
W przypadku rowerowych spodni rzecz ma się trochę inaczej. W moich sakwach znajdą się dwie pary krótkich spodenek, jedne za kolano i jedne długie, ocieplane. Wszystkie obowiązkowo z „pieluchą” czyli wkładką, która ma za zadanie sprawić, że na siodełku jest odrobinę bardziej wygodnie.
Buty – niestety tylko trzy pary… japonki, sandały i pełne buty trekkingowe.
Co zabrać na wyprawę rowerową oprócz tego? Oczywiście długie i krótkie rękawiczki, bieliznę i kostium kąpielowy.
Sprzęt
Żebyśmy byli w stanie dojechać z miejsca na miejsce, bierzemy ze sobą oczywiście sprzęt rowerowy. Narzędzia, pompki, dętki, oświetlenie, kilka zapasowych części.
Dodatkowo sprzęt do gotowania – kuchenkę benzynową, garnki, kubki, tytanowe sztućce, oraz rzeczy niezbędne do biwakowania; dwuosobowy namiot, materacyki do spania, śpiwory i linery, które przydadzą się, aby utrzymać czystość w śpiworze.
Jedzie z nami też wiele elektroniki. Mały laptop oraz tablet, telefony, a także czytnik ebooków. Oprócz tego odtwarzacze muzyki, GPS i aparat fotograficzny.
Inne produkty i przedmioty
Oprócz wszystkich podstawowych rzeczy bierzemy też kilka nieoczywistych.
Proszek do prania w listkach. Dzięki tej formie możemy mieć przy sobie prawdziwy proszek do prania i robić je za każdym razem, gdy tylko dorwiemy pralkę ;)
W trasie czeka nas również zmywanie. W związku z tym ekwipunek na wyprawę rowerową powinien zawierać też małą butelkę płynu do mycia naczyń wraz z gąbką.
Na takim wyjeździe nie można również zapomnieć o lekach, zatem zabraliśmy ze sobą małą apteczkę.
Plecak zwijany – wspaniały przedmiot. Zwinięty jest wielkości myszki do komputera, czy zeszytu A4, a rozwinięty ma zwyczajne wymiary i bardzo dużą nośność. Idealny na wędrówki w terenie albo spacery po mieście.
Sprawie, której poświęciliśmy wiele uwagi było ubezpieczenie.
Nie mając ubezpieczenia w NFZ człowiek czuje się bardzo niekomfortowo. Polisa ubezpieczenia turystycznego nie sprawi, że o tym zapomnisz, ale pozwoli mieć ten komfort, że w razie zdarzenia dostaniesz zwrot poniesionych kosztów wizyty u lekarza. Postanowiliśmy wybrać sumę ubezpieczenia 500 000 zł na osobę, żeby mieć pewność, że jesteśmy w pełni chronieni przez cały rok.
Więcej o wyborze ubezpieczenia turystycznego przeczytasz w artykule "Jakie ubezpieczenie turystyczne na rok? ".
Oprócz tego zadbaliśmy o przedłużenie polisy na mieszkanie. Podnieśliśmy sumę ubezpieczenia na mury i ruchomości oraz wykupiliśmy większe OC w życiu prywatnym. Chcesz wiedzieć jak przygotowaliśmy nasze mieszkanie na roczną nieobecność oraz jakie ubezpieczenie mieszkania wybraliśmy? Przeczytaj ten wpis .
Data publikacji: 31-08-2017
Natalia Tomtała
Z wykształcenia humanistka, a mimo to przez kilka lat pracowała w branży ubezpieczeniowej. Pracę tymczasowo porzuciła, bo zamarzyły jej się wakacje bez limitu. Teraz spełnia swoje marzenia i łapie oddech w rowerowej podróży dookoła Europy.